Życiowe przeciwności losu czynią nas silniejszymi – Moja historia Joanna Dorociak (wioślarka)

Odkąd pamiętam byłam bardzo ruchliwym dzieckiem. Już wtedy wiedziałam, że będę uprawiać jakiś sport, jednakże nie miałam pojęcia, że to właśnie wioślarstwo będzie tą dyscypliną, której poświęcę cały mój czas i nadmiar energii.  Ukończywszy 12 rok życia, wraz z rodzicami zaczęliśmy szukać dyscypliny dla mnie. W grę wchodziły biegi, koszykówka oraz dzięki szkolnemu naborowi również wioślarstwo.

Do tej pory wiele osób pyta się mnie, dlaczego wybrałaś właśnie wioślarstwo???? Powiem szczerze, że wybór dziecka jest prosty- tam, gdzie idą Twoi kumple, idziesz i ty. Dlatego po namowach przyjaciół rozpoczęłam treningi w klubie WTW Warszawa, z którym jestem związana do tej pory. Po kilku latach zabawy w wiosła, przyjaciele zrezygnowali z treningów, a ja jako jedyna z naboru zostałam. Weszłam do starszej grupy dziewczyn – bardzo ambitnych, silnych i motywujących mnie do ciężkiej pracy. Wiele z nich było wówczas w kadrze juniorów oraz kadrze młodzieżowej.

Chcąc im dorównać trenowałam ciężej i ciężej, aż sama zaczęłam jeździć na zgrupowania reprezentacji juniorów. Czas, który z nimi przetrenowałam był punktem zwrotnym w mojej karierze. Poziom w naszej grupie był bardzo wysoki, każda motywowała każdą do pracy. Myślę, z perspektywy czasu, że gdyby nie te dziewczyny i chęć dorównania im, nie byłabym dziś w tym miejscu, w którym jestem. Na pewno dały mi mocnego kopniaka i nauczyły ciężkiej pracy, bez której nie ma szans na osiągnięcie „czegoś WIELKIEGO w sporcie”.

Obecnie, z różnych powodów, każda porzuciła wyczynowy sport. Jednakże nasza sportowa przyjaźń przetrwała i mimo pracy oraz licznych obowiązków pielęgnujemy naszą znajomość najlepiej jak potrafimy. W końcu sportowe więzi łączą najmocniej i w moim przypadku się to sprawdza😊

W 2010 roku rozpoczęłam przygodę z reprezentacją Polski. Z początku juniorów, młodzieżową, aż w 2014 r. pierwszy raz wystartowałam na arenie międzynarodowej w kadrze seniorów. Krok po kroku dojrzewałam jako sportowiec, nabierałam doświadczenia i obycia. Nie jestem jedną z tych, które bardzo szybko osiągają sukces. U mnie wszystko szło powoli.

Mówi się, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Po pewnym czasie medale z Mistrzostw Polski przestały być moim głównym celem, a stał się nim wyjazd na Igrzyska Olimpijskie do Rio de Janeiro. W 2014 oraz 2015 roku wraz z Weroniką Deresz stanęłyśmy na ostatnim stopniu podium na Mistrzostwach Europy w dwójce podwójnej wagi lekkiej. Stoper pokazywał satysfakcjonujące prędkości. Uwierzyłyśmy, iż zdobycie upragnionej kwalifikacji jest w naszym zasięgu. W 2015 roku, zajęłyśmy 8 miejsce na Mistrzostwach Świata co dało nam przepustkę do Rio.

Cieszę się, że mogłam się przyczynić do powrotu, po ośmiu latach nieobecności, dwójki wagi lekkiej na arenę olimpijską. Istotny jest fakt, iż wioślarze robiąc kwalifikację, robią ja dla danego typu łodzi, w moim przypadku dwójki podwójnej kategorii lekkiej. Oznacza to tym samym, że nie są one imienne, a na Igrzyska ktoś inny może zająć twoje miejsce w osadzie.

W naszej grupie trenowały wówczas 3 dziewczyny – Ja, Wera oraz Martyna Mikołajczak. Po ciężkim sezonie, do końca nie było wiadomo kto pojedzie do Rio.  Rywalizacja toczyła się pomiędzy mną, a Martyną, a ostateczną decyzję trener wydał po III Pucharze Świata. Na Igrzyska miałam jechać ja z Werą. Nastąpiła ponowna radość, jak po zdobyciu kwalifikacji olimpijskiej. Dałam radę!!!

Rozpoczęły się ciężkie przygotowania do najważniejszego startu w życiu! Zgrupowanie mijało owocnie do czasu, aż nagle na treningu zdrętwiała mi prawa ręka. Była mocno obrzęknięta. Nie byłam w stanie dokończyć treningu…. Rozpoczął się koszmar…Do wylotu do Rio zostało kilka dni. Z dużym bólem wykonałam jeszcze dwa niepełne treningi, aż do momentu, kiedy ręka napuchła mi do takich rozmiarów, że nie byłam w stanie wiosłować….

Jak każdy sportowiec nie chciałam odpuścić, dać za wygraną.  Odebrawszy „wyprawkę” olimpijską, gdyż wciąż miałam nadzieję, że sen o Rio nie pryśnie, pojechałam z wynikami krwi do Poznania, zrobić badanie usg. Po słowach lekarza, „przykro mi, że to właśnie ja muszę, Cię o tym informować – masz zakrzep w żyle podobojczykowej prawej”, cały świat wywrócił mi się do góry nogami. W mgnieniu oka zamieniłam walkę z rywalami na torze w Rio, na walkę o wiele trudniejszą, o własne życie.  Od razu zostałam przekierowana do szpitala w Poznaniu, na oddział naczyniowy.

Był to trudny czas, ale zniosłam go nad wyraz dobrze, a to dzięki mojej rodzinie, chłopakowi którzy wspierali mnie na każdym kroku, lekarzom, którzy zrobili wszystko, żebym wyzdrowiała i mogła wrócić do wyczynowego uprawiania sportu oraz przyjaciołom.

 W szpitalu, mimo tragedii, która mnie spotkała, wciąż się uśmiechałam, a wszystko dzięki tym ludziom, którzy byli przy mnie w tym trudnym dla mnie czasie. Niektórzy osobiście, inni wspierali telefonicznie, esemesowo.  Czułam waszą obecność i to było dla mnie najważniejsze. Tego najbardziej potrzebowałam. Nie dawaliście mi chwili na rozmyślenia, o tym co straciłam. Okres rekonwalescencji trwał ponad 3 miesiące.

Pewnie spytacie, a co z Igrzyskami? Moje miejsce w osadzie zajęła Martyna. Wraz z Werą zajęły 7 miejsce na Igrzyskach, co uważam za bardzo dobry występ.

Czy oglądałam Igrzyska? Szczerze, starałam się nie oglądać.  Jednakże starty Polaków w wioślarstwie oglądałam i kibicowałam. Nie mogłabym przegapić niesamowitego startu dwójki podwójnej Fularczyk/Madaj zdobywającej złoty medal oraz czwórki podwójnej sięgającej po brąz. To były dla wioślarzy bardzo udane igrzyska.

Powrót do wyczynowego sportu był dla mnie bardzo trudny. Przez długi czas nie wiedziałam na czym stoję. Każdy lekarz to inna diagnoza. W końcu postanowiłam zaufać ordynatorowi ze szpitala, w którym byłam leczona. Uznał on, że jestem w stanie dalej trenować i się rozwijać.

Pamiętam pierwsze treningi po przerwie. Byłam wtedy bardzo niespokojna. Często robiąc ćwiczenie patrzyłam na prawą rękę, dotykałam, sprawdzałam czy nie drętwieje. To był rodzaj fobii… Czasem budziłam się z lękiem w środku nocy. Rozpoczęłam wówczas pracę z psychologiem. Uważam, że była to wówczas jedna z kluczowych decyzji, dzięki której zmieniłam się zarówno jako sportowiec, ale i człowiek. Zaczęłam pracować nad własną pewnością siebie, nad poprawnym oddechem, relaksacją. Z pomocą psychologa, budowałam w sobie na nowo sportowca, ale doskonalszego, dużo bardziej świadomego własnej wartości i tego czego rzeczywiście chce osiągnąć.

Bardzo mocno zaczęłam wierzyć w moc psychologii sportu. Sezony 2017, 2018 były najlepszymi do tej pory w mojej karierze. Zdobyłam cztery medale Pucharu Świata- dwa złote, srebrny oraz brązowy, zarówno w jedynce jak i w dwójce. Rok po Rio zajęłam 4 miejsce na Mistrzostwach Świata w Sarasocie na dwójce podwójnej wagi lekkiej. Był to mój najlepszy wynik do tej pory w tym Czempionacie. Jednakże to rok 2018 uważam za najbardziej przełomowy. Nigdy nie czułam się tak pewna siebie, zdeterminowana i świadoma swoich umiejętności jak w tym sezonie, a to dzięki wygranym zarówno na arenie polskiej, jak i na Pucharze Świata, w kategorii jedynki wagi lekkiej. W kategorii dwójki podwójnej wagi lekkiej, wraz z Werą, sięgnęłyśmy po złoty medal na III Pucharze Świata oraz srebrny na Mistrzostwach Europy.

Rok 2019r. to jakiś roller coster. Najpierw brązowy medal na I Pucharze świata zdobyty na deblu z Kasią Wełną, a później nagła utrata zdolności do wiosłowania. Dostałam tzw. „przyruchu”, który uniemożliwił mi prawidłowe wiosłowanie. Mogę wytłumaczyć to tak jakby nagle stracić zdolność ruchu, który normalnie wykonuje się „z automatu”, jak np. jazda na rowerze. Ze łzami w oczach wyjechałam ze zgrupowania szukać pomocy u specjalistów.

Znalazłam szereg pomocnych ludzi, którzy zechcieli mi pomóc. Pracowałam nad poprawą motoryki ruchu, pod kątem powrotu do wioślarstwa. Odwiedziłam neurologów, osteopatów, fizjoterapeutów. Każdy z nich dołożył swoją cegiełkę do tego bym mogła wrócić do wioseł.  Okres 6 miesięcy zastoju w mojej profesji, wykorzystałam na nieco inną dyscyplinę sportu, a mianowicie biegi. Zapisałam się do pobliskiego klubu biegowego- Adidas Runners Warsaw, gdzie poznałam masę cudownych ludzi, pasjonatów sportu, trenerów. Złapałam bakcyla. Wzięłam udział w 4 biegach ulicznych:

  • Półmaraton Praski: 6 miejsce wśród kobiet 01:26:04
  • PZU Maraton Warszawski: I miejsce wśród Polek, 6 miejsce wśród kobiet, czas końcowy: 02:59:06
  • Nocna Mila: 3 miejsce wśród kobiet: 00:05:16
  • Warszawski Bieg Niepodległości (10 km) : I kobieta, czas końcowy: 35:57

Pokochałam bieganie, ale miałam coś jeszcze do pokazania i udowodnienia sobie w wioślarstwie.  Z pewnych przyczyn wraz z moją przyjaciółką Kasią zrezygnowałyśmy ze szkolenia kadrowego i postanowiłyśmy razem przygotować się do kwalifikacji olimpijskich za własne pieniądze. Spotkałyśmy ludzi, chętnych wspierać nas na tej trudnej, wyboistej drodze. Zdaję  sobie sprawę jak ciężkie zadanie stoi przed nami, jednakże również mam świadomość ile pracy włożyłam żeby się na tej drodze znaleźć.

Obecnie wraz z trenerem Łukaszem Pawłowskim (srebrnym medalistą z lekkiej czwórki z Igrzysk w Pekinie), realizujemy plan przygotowań. Pływamy na Kanale Żerańskim w Warszawie, jeździmy na rowerze, ergometrze, biegamy oraz korzystamy z basenu wioślarskiego na przystani mojego klubu WTW Warszawa na ulicy Wioślarskiej.

Niedługo pierwsze zgrupowanie zagraniczne we włoskiej Sabaudii. Jesteśmy pozytywnie nakręcone i zmotywowane do ciężkiej pracy, oby tylko zdrowie nam dopisywało, o resztę jestem spokojna.

 

Moja historia

Joanna Dorociak (wioślarka)

12aa

Droga Koleżanko, Drogi Kolego,

Zakrzepica dotyka milionów ludzi na całym świecie. Pomóż nam podnosić świadomość tego zagrożenia, dzieląc się swoją historią i rozpowszechniając nadzieję. 

Napisz do nas na adres biuro@fundacjatrombofilia.pl

Kamila Jaszczor


Założycielka fundacji. Ambasadorka Światowego Dnia Zakrzepicy 2019.

Pragniemy poinformować Cię, że Zgodnie z art. 13 ust. 1−2 rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27.04.2016 (tzw. RODO), zapewniamy bezpieczeństwo danym, które są przetwarzane w ramach działania naszej strony. Klikając „Akceptuję” lub zamykając okno, zgadzasz się na warunki przetwarzania swoich danych osobowych wyrażone w Polityce prywatności

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *